wtorek, 27 listopada 2012

17. Death Note #1


Dzisiaj przyszedł czas na mangę. Może nie odkryłem Ameryki i na razie wybieram coś, co zna każdy, ale przyjdzie jeszcze czas na nowości i nieznane publikacje.
Kupiłem Death Note głównie dlatego, że już wcześniej to czytałem. Nigdy całe i w zasadzie niewiele, ale wiedziałem na czym to wszystko polega. Byłem po prostu chętny, żeby dowiedzieć się, co będzie dalej.
Wszystko zaczyna się od momentu, w którym Bóg Śmierci kończy hazard ze swoimi znajomymi, stwierdza, że idzie do świata ludzi. Pytany w jakim celu, przyznaje się, że zgubił swój notes. Znajduje go Light - uczeń z najlepszymi wynikami egzaminów w całej szkole, syn szefa japońskiej policji. Uczy się pilnie, pomaga w lekcjach swojej siostrze i wiedzie normalne, spokojne życie. Zaraz potem, siedząc w szkolnej ławce, zauważa na podwórku leżący notes. Podnosi go i zapoznaje się z instrukcją napisaną w języku angielskim na początku książeczki. Ogólnie działa to tak, że wpisujesz imię dowolnej osoby, podajesz sposób w jaki ma zginąć i wszystko to dzieje się w przeciągu kilku minut.
Najbardziej w tym wszystkim podobał mi się fakt, w jaki Light chce wykorzystać posiadaną władzę. Trzeba przyznać, że taki notesik daje nieograniczone możliwości. Każdy pewnie zacząłby zabijać osoby, za którymi nie przepada albo spotkanych na ulicy złodziejów. Główny bohater postanawia jednak oczyścić świat z wszelkiego zła tak, żeby przestępcy bali się już popełniać jakiekolwiek niewłaściwe uczynki. Cała historia polega na tym, że Lighta zaczyna szukać tajemniczy "L", którego imienia nie zna. Fabuła Death Note skupiać się będzie na pojedynku tych dwóch osób.
Podsumowując, jest to naprawdę dobra manga. Jedna z najlepszych i najbardziej popularnych. Dookoła niej zrobiono taką szopkę, że ciężko, aby ktokolwiek nie słyszał o tym komiksie. Mnie w pierwszej części nie podobał się tylko fakt pominięcia tych dni zapoznania się głównego bohatera z notesem. Pojawił się tylko komentarz "5 dni później" i podano liczbę osób, które zapisał do książeczki. Według mnie obserwowanie jego pierwszych kroków i rozterek byłoby całkiem ciekawym przeżyciem. Tak czy inaczej, tom drugi jest już na mojej półce. Czeka tylko, żeby go przeczytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz