wtorek, 4 września 2012

4. City of Dust




Przyszedł czas na podsumowanie całej krótkiej serii "City of Dust". Uznałem, że pierwsze wrażenie było w tym przypadku niepotrzebne, ale co się stało, to się nie odstanie... Po prostu następnym razem będę dłużej i konkretniej pisał o całej kolekcji, a nie pojedynczym zeszycie. Zbyt szybko się to czyta.
Byłem dosyć pozytywnie nastawiony do "City of Dust" po przeczytaniu pierwszego tomu. Okazało się, że pokładałem zbyt duże nadzieje w tym komiksie.
Przede wszystkim nadal utrzymuję, że są to moje klimaty. Mam na myśli ten świat w przyszłości, trochę to takie sci-fi. Nie mam nic przeciwko. Bardzo spodobała mi się również ta kwestia zakazu modlenia się, głoszenia kazań i wspominanie o wierze w Boga, jako o czymś chorym i niezrozumiałym. Motyw ten nie był za bardzo rozwinięty, ale dodawał dodatkowego klimatu i nawiązywał w jakiś sposób do starej Ziemi, na której nam przyszło teraz żyć.
Dalej jednak nie było już tak przyjemnie. Odniosłem takie nieprzyjemne wrażenie, że wszystko zostało mocno naciągnięte. Wiadomo, że tutaj ciężko o błędy merytoryczne skoro cały komiks od góry do dołu jest zmyślony. Nie chcę tutaj za bardzo spoilerować. Ciężko mi wytłumaczyć moje odczucia bez zdradzania rąbka fabuły. Powiedzmy po prostu, że główny wątek był zbyt banalny. Zaczęło się naprawdę dobrze. Mamy policjanta, motyw utracenia ojca z własnej winy... Wszystko zaczyna intrygować. Potem, kiedy powoli dowiadujemy się, o co naprawdę chodzi, przestaje to przypadać do gustu i nagle po prostu chcemy jak najszybciej dobrnąć do końca.
Ciężko jest stwierdzić, co powinno ulec zmianie. Problemem jest tutaj cała sprawa, którą prowadzi główny bohater. Przypominają się jakieś kiepskie filmy sci-fi. Początek zwiastował dużo więcej, niż dostałem w dalszych częściach.
Czytałem gdzieś opinię, że całą historię można by załatwić w jednym wydaniu. To prawda. Niestety. Mamy do czynienia z pięcioczęściowym komiksem, ale każda z nich ma nieco ponad 20 stron. To naprawdę mało. Świadczy to właśnie o tej prostocie całej historii.
Całego dopełniają rysunki, które również nie przypadły mi do gustu. Nie wiem, czy to "Alias" prezentował tak ładną kreskę, czy to po prostu kwestia mojej opinii. Główny bohater prezentował się ładnie, póki nie zdjął swojego hełmu. Oczy były, jakby za wąsko osadzone i małe przez co poważny policjant powoduje szeroki uśmiech na ustach.
Podsumowując, szału nie ma. Gdyby podobny poziom zapowiadał pierwszy zeszyt, to pewnie bym tak nie narzekał. Jednak czytałem ze sporym zainteresowaniem i nadzieją na ciekawą historię. Przeliczyłem się. Na pewno warto sprawdzić, bo wszystko krótkie i dostępne na 911 comics, ale ja osobiście odradzam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz