czwartek, 6 września 2012

6. Akira #1


Muszę się Wam przyznać, że wszystkie recenzowane do tej pory komiksy czytałem w wersji elektronicznej. Dzisiaj przyszedł czas na mangę, którą posiadam materialnie. Kupiona w księgarni. Recenzja tego typu komiksów będzie wyglądała nieco inaczej. Będę pisać o każdym poszczególnym tomie. Powód jest prosty. Nie mam tak łatwego dostępu do wersji papierowych jak do elektronicznych. Do tego muszę za nie płacić, a nie jestem w stanie kupować coraz to nowsze zeszyty, kiedy to nie mam co czytać. Aktualnie jestem na etapie czytania pierwszych części mnóstwa różnych serii, także możecie spodziewać się kilku różnych propozycji.

Dzisiaj przyszła kolej na "Akirę". Tak jak wspomniałem jest to manga. Po raz kolejny to właśnie fabuła urzekła mnie w stu procentach i nacisnąłem "kup teraz" już po słowach "Tokio po III wojnie światowej". Otóż to. Mamy rok 2019. Spada jakaś bomba. Życie rozpoczyna się od nowa, a w centrum miasta widnieje ogromna dziura od zrzuconego ładunku. Poznajemy uczniów liceum, którzy tworzą razem grupę motocyklistów. Wszystko zdaje się być zwyczajne, dopóki na drodze jednego z uczniów staje dziecko o twarzy staruszka. Powoduje spore zamieszanie i rozpoczyna tym samym całą intrygę w tej mandze. Nie będę zdradzał więcej fabuły, bo mija się to z celem.

Poczyniłem kilka różnych obserwacji w trakcie czytania. Przede wszystkim akcja. Jak doskonale wiecie, przeczytałem mało komiksów w swojej karierze, ale w tym przypadku po prostu cały czas coś się dzieje. Pierwszy tom jest naprawdę pokaźnych rozmiarów. Nie jest to jakiś zeszycik z dwudziestoma stronami. Mogę śmiało powiedzieć, że znaczna większość całości pokazuje strzelanie, uciekanie, jazdę na motorze... Rzadko kiedy zdarzały się momenty, kiedy bohaterowie siedzieli i rozmawiali. Robi to wrażenie.
Druga sprawa to rysunek. Nie wiem jakie są mangowe standardy, ale tutaj kilka rzeczy przykuło moją uwagę. Wszystko jest czarno-białe. To po pierwsze. Po drugie, bohaterowie nie mają tych ogromnych, charakterystycznych oczu. Po trzecie, architektura! Budynki pokazane są tutaj w zadziwiający sposób. Widoczny jest każdy detal. W pewnych momentach, gdzie miałem do czynienia z większymi rysunkami, zatrzymywałem się na kilka chwil i studiowałem wszystkie szczegóły widoczne na obrazku. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie.

Podsumowując, pierwszy tom "Akiry" oceniam bardzo pozytywnie. Fabuła to zdecydowanie mój klimat. Do tego mnóstwo akcji i zapierające dech w piersiach rysunki. Z tego co czytałem, to jest to klasyka. Podobno warto zapoznać się z czystej ciekawości. Nie wiem, czy jest to jakiś kanon mangi, ale ja serdecznie polecam. Mam już obok siebie drugi tom, ale na resztę będę musiał trochę poczekać. Na pewno kolejne zeszyty stoją na pierwszym miejscu na liście zakupów.

1 komentarz:

  1. Seria jeszcze przede mną, coś nie mogę się zebrać i jej skompletować. Ale kiedyś się uda :D

    OdpowiedzUsuń